e-bloger.pl

Wszystko, co warto wiedzieć

Najważniejsze

Ksiądz zdrzemnął się na pogrzebie, co skłoniło jego zwolenników do wypowiedzenia się: „Ta liczba na pewno ma swoje znaczenie”

Proboszcz pożegnał się z parafianami pod koniec lipca. Tłumaczył, że musi się uporać ze swoimi problemami. Wrócił po miesiącu. Autorzy listu przekonują, że są jedynym wsparciem dla ksieża „w dalszym trwaniu w kapłaństwie”. Rzeczywiste poparcie dla proboszcza trudno oszacować. List do biskupów w jego obronie miał podpisać 437 wiernych, ale – jak usłyszał reporter Onetu – część z nich była do tego poparcia nakłaniana: na przykład przez „sąsiadki »zakochane« w proboszczu”.

„Ksiądz Tomasz boryka się z pewnymi problemami wynikającymi z trudnych doświadczeń, na skutek których popełnił błędy, o czym poinformował nas i publicznie za to przeprosił” – przyznają autorzy listu do dziennikarzy, zajmujących się od kilku miesięcy sprawą proboszcza z Rzejowic pod Radomskiem. Przesłana właśnie przez media społecznościowe odezwa jest podpisana zbiorowo: przez „Parafian z parafii Rzejowice”. Ksiądz Tomasz ma wśród nich cieszyć się zaufaniem 437 osób, bo tylu mieszkańców tej wspólnoty – zgodnie z treścią najnowszej odezwy – poparło kierowany do kościelnych hierarchów postulat, aby „dać szansę” proboszczowi i pozostawić go na dotychczasowym stanowisku.

„Nie bronimy ksieża za to, co zrobił”. Wśród adresatów odezwy „Parafian z parafii Rzejowice” jest również redakcja Onetu. My także zbieraliśmy komentarze oburzonych mieszkańców tej wsi w reakcji na głośne w całej Polsce wydarzenie z początku minionego lata: była nim drzemka księdza Tomasza podczas prowadzenia pogrzebu. Ponadto proboszcz łamał orzeczony wobec niego zakaz kierowania samochodem. Dowiedz się więcej: co się działo w Rzejowicach?

Do tego wobec duchownego z Rzejowic toczy się kościelne postępowanie związane z molestowaniem nieletniej, która to molestowanie zgłosiła już jako dorosła osoba. Ks. Tomasz miał ją między innymi całować, przytulać i dotykać w intymnych miejscach podczas indywidualnych spotkań. Polecamy tekst Szymona Piegzy: „Pijany ksiądz zasnął podczas pogrzebu. Szokujące wyznanie Ewy. „Ma na sumieniu znacznie więcej”. 31 lipca ksiądz Tomasz pożegnał się z parafianami podczas wieczornej nowenny do Matki Bożej Nieustającej Pomocy, zapowiadając, że musi zmierzyć się ze swoimi „problemami psychicznymi”. Ale niebawem kontrowersyjny duchowny powrócił: mszą świętą na rozpoczęcie roku szkolnego w intencji dzieci, ich rodziców oraz nauczycieli.

„Nie bronimy księdza za to, co zrobił, wierzymy bowiem, że będzie to dla niego ostateczną nauką, by żyć dalej, nie dokonując już kolejnych błędów i móc pokazać, że jest człowiekiem, który zasługuje na kolejną szansę” – przekonują teraz w swojej odezwie „Parafianie z parafii Rzejowice”. I wskazują na ważny dla nich argument: powołany w 2016 r. na proboszcza ks. Tomasz za dotychczasowej kadencji na tym stanowisku uratował zabytkowy kościół z początku XVIII w. Świątyni w miniondej dekadzie groziło zawalenie (była pół metra odchylona od pionu), ale duchowny był niezwykle skuteczny w zdobywaniu środków na remont od różnych instytucji.

„Wierzymy, że wraz ze wsparciem parafian będzie mógł dalej służyć ludziom i Bogu”. „Być może miesiąc terapii to krótko, ale jest to początek i wierzymy, że wraz ze wsparciem parafian będzie mógł dalej służyć ludziom i Bogu” – konkludują „Parafianie z parafii Rzejowice”. I dodają: „zabranie księdza z funkcji proboszcza to nie jest rozwiązanie problemu, ponieważ w nowym środowisku, nie będzie miał takiej pomocy, jaką ma w swoich parafianach”. Z odezwy wynika, że obecna „rodzina parafialna” ks. Tomasza może być „jedynym obecnie wsparciem dla naszego proboszcza w dalszym trwaniu w kapłaństwie”. Czy rzeczywiście większość wiejskiej społeczności spod Radomska wspiera księdza Tomasza?

„Liczba 437 w takiej małej parafii chyba coś znaczy” – przekonują „Parafianie z parafii Rzejowice”. W sierpniu reporter Onetu wysłuchiwał między innymi relacji mieszkańca tej wsi, który potwierdził, że – owszem – jego żona podpisała się pod listem do biskupa za pozostawieniem proboszcza w Rzejowicach, ponieważ „sąsiadki »zakochane« w proboszczu” ją uprosiły. Natomiast mąż swojego podpisu na liście nie złożył, bo nie mógł zapomnieć przebiegu mszy pierwszokomunijnej swojego syna. „Sam rok temu sprowadzałem naszego księdza z ołtarza podczas mszy na pierwszą komunię świętą mojego dziecka, bo inaczej nie utrzymałby równowagi” – usłyszał reporter Onetu w Rzejowicach.

Kontakt z autorem artykułu: [email protected]