Innowacyjny wynalazek Rosji: „bojowe karaluchy” na deskorolkach
Jakiś czas temu głośno było o akcji, w której rosyjskie wojsko użyło do szturmu na ukraińskie pozycje chińskich „wozków golfowych”, czyli Desertcross 1000-3, a później regularnie docierały do nas informacje o wykorzystaniu przez armię Putina motocykli. Dziś przyszedł czas na kolejny nietypowy na froncie pojazd, a mianowicie…
A mówiąc precyzyjniej, chociaż tym razem Rosjanie mieli przynajmniej dosyć rozsądku, by nie próbować nimi atakować. Zamiast tego rosyjscy żołnierze łączą ze sobą takie urządzenia w pary, tworząc czterokołowe naziemne drony nazywane przez nich „bojowymi karaluchami”, które wykorzystują jako drony-kamikadze, platformy transportowe oraz pojazdy do stawiania zasłon dymnych. Karaluchy do boju!
Warto tu zaznaczyć, że w i wystarczy tylko przypomnieć, że Kijów rozmieścił na Morzu Czarnym armadę bezzałogowych statków zbudowanych na bazie skuterów wodnych, ale najnowsze przedsięwzięcie Rosji to naprawdę skrajny przykład. Chociaż jak informuje New Scientist, rosyjska grupa „Two Majors” jest na zaawansowanym etapie swojego projektu. Jej członkowie opublikowali w Internecie filmy przedstawiające swoją maszynę i prezentujące jej zdolność do pokonywania różnych typów terenu, w tym wysokiej trawy, a do tego deklarują, że co potrafią rosyjskie „hoverboardy”?
Zdaniem autorów połączone hoverboardy a ich akumulatory wystarczają na trzy godziny pracy na jednym ładowaniu. Jeśli zaś chodzi o sterowanie, to operatorzy są w stanie kontrolować drony z odległości 2 kilometrów, prawdopodobnie wykorzystując do tego widok zapewniany przez pokładowe kamery. Jednym z kluczowych argumentów „bojowych karaluchów” ma być także, czyli nawet po połączeniu dwóch i wyposażeniu ich w niezbędne elementy jesteśmy lata świetlne od ceny profesjonalnych gąsienicowych bezzałogowych pojazdów naziemnych (UGV) używanych w Ukrainie, które potrafią kosztować nawet 1 mln euro za sztukę.
To właśnie z tego powodu, a mowa o modelu Ratel S. To dron elektryczny z widokiem z perspektywy pierwszej osoby (FPV), napędem na cztery koła, zdolny do przewożenia 40-kilogramowego ładunku przy prędkości 24 km/h na odległość do pięciu kilometrów. Może też pokonywać przeszkody o wysokości do 20-25 centymetrów oraz skutecznie manewrować na piaszczystym terenie, a.