92-letni doktor Zbigniew Wlazło od ponad dwóch dekad leczy pacjentów jako wolontariusz

92-letni doktor Zbigniew Wlazło od ponad dwóch dekad leczy pacjentów jako wolontariusz

„`html

Doktor Zbigniew Wlazło – 92 lata w służbie pacjentom

Doktor Zbigniew Wlazło od 65 lat pracuje jako lekarz, a od 23 lat udziela się jako wolontariusz. Pomimo przejścia na emeryturę w 2002 roku, nie zaprzestał przyjmować pacjentów i nie wyobraża sobie rezygnacji z zawodu. Jego kariera rozpoczęła się w szpitalu przy ul. Szopena w Rzeszowie, dziś Uniwersytecki Szpital Kliniczny, gdzie zajmował się leczeniem gruźlicy.

Początki pracy i trudne realia oddziału gruźliczego

Jak wspomina doktor Wlazło, początki były wyjątkowo wymagające. W 1960 roku dołączył do zespołu ftyzjatrycznego, gdzie warunki pracy dalekie były od oczekiwanych. Pacjenci często leżeli na noszach w korytarzu ze względu na duże przepełnienie, a umieralność z powodu gruźlicy była bardzo wysoka.

Na oddziale obowiązywała niepisana reguła – zatrudniano tam przede wszystkim osoby, które same miały doświadczenie z gruźlicą. Doktor zdecydował się podjąć wyzwanie, również dlatego, że w jego rodzinie występowała ta choroba. W jego wypadku ta zasada nie znalazła potwierdzenia, ale zauważył, że jego współpracownicy, m.in. z powodu nadużywania alkoholu, zapadali na gruźlicę.

Nowe podejście do terapii i codzienność w szpitalu

Początkowo oddział znajdował się w szpitalu przy ul. Szopena, potem przeniósł się do dawnego pałacu Jędrzejowiczów przy ul. Rycerskiej. Dogodne otoczenie oraz przestrzeń wokół budynku umożliwiły pracę według nowych metod leczenia. Powstało sanatorium dzienne:

  • Pacjenci przychodzili rano, otrzymywali śniadanie, a pielęgniarki podawały im leki pod nadzorem,
  • Leczenie obejmowało izoniazyd, streptomycynę oraz leki PAS,
  • Konieczność przyjmowania dużej ilości tabletek zniechęcała wielu pacjentów, dlatego personel musiał dbać o dyscyplinę terapeutyczną,
  • Pobyt kończył się popołudniu, po czym pacjenci wracali do domu.

Zwykle na oddziale przebywało około 300 pacjentów, a przyjęcia odbywały się na bieżąco, bez wcześniejszych zapisów. Praca lekarzy była intensywna – poza codzienną ośmiogodzinną służbą przypadało im kilka dyżurów miesięcznie. Placówka dysponowała dwoma aparatami rentgenowskimi, wykonywano jednak więcej prześwietleń niż zdjęć rentgenowskich.

Nowoczesne podejście do leczenia i wytrwałość w zawodzie

Na przestrzeni lat w leczeniu chorych stosowano lampy kwarcowe, które oczyszczały powietrze – ze względu na wysoką odporność prątków gruźlicy na niskie temperatury i podatność na ciepło. Co miesiąc w szpitalu zbierali się wszyscy lekarze z województwa, by wymieniać się doświadczeniami i uzgadniać standardy postępowania.

Zaangażowanie, które trwa do dziś

Po zmianie profilu pracy od połowy lat 70. doktor Wlazło zaczął specjalizować się w ogólnych chorobach płuc. Pomimo przejścia na emeryturę nadal przyjmuje pacjentów – obecnie do najczęstszych schorzeń należą powikłania po COVID-19, astma czy zapalenie oskrzeli.

  1. Przyjmuje kilkanaście osób tygodniowo, najczęściej są to pacjenci znający go z wcześniejszych lat,
  2. Doktor podkreśla, że praca z ludźmi to dla niego podstawa – nie wyobraża sobie życia jedynie w otoczeniu domowym,
  3. Decyzję o ciągłej pracy tłumaczy chęcią niesienia pomocy tym, którzy jej potrzebują.

Dyrektor szpitala, Marcin Rusiniak, zaznacza wyjątkową postawę doktora Wlazły – nie tylko jako lekarza, ale przede wszystkim jako człowieka pełnego życzliwości, empatii i pozytywnego podejścia do życia. Jego wytrwałość oraz zaangażowanie pozwoliły mu pomóc kolejnym pokoleniom mieszkańców Rzeszowa.

„`