Powtórne załamanie wrocławskiego handlu – półki w sklepach pozostają puste
Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu Wszystkim, którzy wybrali się dziś na zakupy do wrocławskich supermarketów mogły przyjść na myśl obrazki z początku pandemii koronawirusa, kiedy masowo wykupywano podstawowe produkty takie jak papier toaletowy czy woda.
To po ten drugi artykuł masowo ruszyli wrocławianie. Spowodowane było to plotką o planach wyłączenia sieci wodociągowej w mieście. Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji we Wrocławiu uspokaja sytuację.
„Dementujemy fałszywe informacje. Nie będzie wyłączenia wody dla całego Wrocławia w poniedziałek wieczorem! Prosimy śledzić wyłącznie oficjalne kanały informacyjne miasta” — czytamy w komunikacie.
Fala kulminacyjna ma dojść do Wrocławia pod koniec tygodnia — to informacje z dolnośląskiego sztabu kryzysowego z udziałem premiera Donalda Tuska. Wcześniejsze prognozy mówiły, że stolica Dolnego Śląska najbardziej będzie narażona we środę.
Czytaj więcej: Uszkodzony wał na Nysie, woda zalewa miasto. Helikoptery w akcji [RELACJA NA ŻYWO] — We Wrocławiu mamy społeczne traumy wywołane wydarzeniami z 1997 i 2010 r. Najgorszy scenariusz zakłada, że fala na Odrze będzie na poziomie 3,1 tys. m sześc. na sekundę.
Dzisiaj prognozy IMGW i RZGW mówią o wartości 2,6 tys. tys. m sześc. na sekundę. To oznacza, że na wskaźniku Trestno poziom wody wyniesie 670 cm. To mniej niż w 1997 r. — oznajmił prezydent Wrocławia Jacek Sutryk.
Do sytuacji w sklepach odniosły się także sieci handlowe Lidl i Biedronka. W rozmowie z Wirtualną Polską zapewniają, że są w stałym kontakcie z dostawcami oraz znacząco zwiększyli dostawy, co ma zapewnić płynność dostaw oraz szybkie uzupełnienie braków.