e-bloger.pl

Wszystko, co warto wiedzieć

Światowe

Zagłada NRD: Wschodnie Niemcy tracą na znaczeniu. Sytuacja staje się coraz bardziej niepokojąca.

Wbrew temu, co sugeruje czasem dyskurs publiczny, nie wszystko na wschodzie Niemiec jest gorsze niż na zachodzie. 34 lata po upadku muru berlińskiego wyraźnie widać, że odbudowa Wschodu nie skończyła się porażką — twierdzi Klaus-Heiner Roehl, ekonomista z Niemieckiego Instytutu Gospodarczego.

Wręcz przeciwnie, Niemcy Wschodnie stają się obiecującą lokalizacją biznesową i pod pewnymi względami przewyższają Zachód. Z okazji Dnia Jedności Niemiec (3 października) instytut sporządził listę rzeczy, które lepiej wychodzą tzw. nowym landom. Zaobserwowano przykładowo, że jedna czwarta całej energii słonecznej jest już generowana na wschodzie, a inwestycje w Turyngii i Saksonii w ciągu ostatnich 10 lat wzrosły o 25 proc. Także wskaźnik zatrudnienia kobiet znacznie przewyższa tam ogólnoniemiecką średnią, a uniwersytety w Saksonii i Turyngii rejestrują najwięcej patentów.

Niemiecka gospodarka o krok od katastrofy. Żałobne nastroje wśród przedsiębiorców. Wszystkie te plusy nie są jednak w stanie przesłonić licznych problemów strukturalnych. Niemieckie społeczeństwo powoli się starzeje, ale na wschodzie kraju, zwłaszcza na obszarach wiejskich, demografia stała się już realnym zagrożeniem dla budżetu i gospodarki.

Co więcej, imigracja nie jest w stanie wypełnić luk pozostawionych przez emigrację i starzejące się społeczeństwo. Z jednej strony mamy do czynienia z gigantycznym ruchem emigracyjnym po latach zjednoczenia. Nic dziwnego: według instytutu Ifo zmiana z gospodarki planowej na rynkową kosztowała 70 proc. miejsc pracy w byłych przedsiębiorstwach państwowych. Do 2005 r. stopa bezrobocia na wschodzie kraju wzrosła do prawie 19 proc. To liczba, którą dziś trudno sobie wyobrazić.

Łącznie w latach 1991-2023 ze wschodu na zachód przeniosło się ok. 1,2 mln osób więcej niż w drugą stronę. Swoje ojczyste strony opuścili przede wszystkim ludzie młodzi. Od czasu zjednoczenia uczyniło to 727 tys. osób w wieku od 18 do 30 lat. W ostatnich latach trend ten nieco zwolnił, ale w zeszłym roku i tak więcej osób migrowało ze Wschodu na Zachód niż odwrotnie, chociaż różnica nie była wielka — wyniosła 3 tys. osób.

Rozkład jest jednak bardzo zróżnicowany. Tylko miasta uniwersyteckie i przedmieścia Berlina przyciągają ludzi, gdzie indziej bilans jest ujemny.

„Mam już dość Niemiec”. Coraz więcej osób wyjeżdża z tego kraju. Zaczyna im przeszkadzać jedno. Jednym z możliwych powodów takiego stanu rzeczy są wysokie nierówności dochodowe.

Badanie przeprowadzone przez Fundację Bertelsmanna pokazuje, że choć wschodnie landy Niemiec w dużym stopniu nadrobiły zaległości, tamtejsze płace są nadal poniżej średniej w zachodnich landach. Pracownicy zarabiają tam przeciętnie o prawie 16 proc. mniej niż na zachodzie kraju. Średnia pensja na wschodzie wynosi 3157 euro (ok. 13,6 tys. zł), a na zachodzie 3752 euro (16,1 tys. zł).

Głównymi problemami na Wschodzie pozostają niska produktywność, niższy poziom płac i utrzymujące się poczucie bycia w niekorzystnej sytuacji, które pojawiło się w okresie po zjednoczeniu — podsumowują autorzy badania, Eric Thode i Roman Wink.

„Nie trzeba już wyjeżdżać”. Z okazji Dnia Jedności Niemiec Carsten Schneider, komisarz rządu federalnego do spraw Niemiec Wschodnich, podkreśla dobre perspektywy zawodowe, jakie mają u siebie młodzi Niemcy ze wschodnich landów. Powinni oni „wykorzystać możliwości, które stoją przed nimi otworem”, mówi Schneider. Po zjednoczeniu dla młodych ludzi było jasne: „każdy, kto ukończył szkołę i szuka praktyki lub pracy, musi wyjechać na zachód”.

Obecnie w Niemczech Wschodnich istnieją jednak dobrze płatne miejsca pracy, nie trzeba już wyjeżdżać — podkreśla Schneider.

Niemcy z byłej NRD znaleźli się w kropce. „Faszysta premierem landu? To jakiś koszmar”. Ci, którzy zostali, głosują na skrajne partie. Konsekwencje tego exodusu są widoczne do dzisiaj, szczególnie na osi miasto-wieś. Podczas gdy aglomeracje miast uniwersyteckich, takich jak Jena, Lipsk i Drezno, przeżywają rozkwit, obszary wiejskie coraz bardziej się „wykrwawiają”. Populacja nie tylko się starzeje bardziej niż przeciętnie, ale także kurczy się — w przeciwieństwie do ogólnego trendu ostatnich lat.

Jednym z powodów takiego stanu rzeczy jest fakt, że migracja zarobkowa do wschodnich Niemiec, zwłaszcza na obszarach wiejskich, jest znacznie niższa w przeliczeniu na mieszkańca niż w większości zachodnich landów. Według statystyk Federalnej Agencji Pracy (BA) zatrudnienie wśród rodowitych Niemców już spada w całym kraju.

Fakt, że w ubiegłym roku osiągnięto nowy ogólny rekord około 46 mln pracowników przy bardzo niskim wzroście, jest konsekwencją imigracji. W związku ze starzeniem się społeczeństwa liczba pracowników z niemieckim lub innym unijnym paszportem spadła w tym roku o 112 tys. — Jeden na szóstkę pracowników ma obecnie inną narodowość — mówi Vanessa Ahuja, członkini zarządu Federalnej Agencji Pracy.

Wielu regionach, w szczególności we wschodnich Niemczech, wzrost liczby zagranicznych pracowników nie rekompensuje jednak spadku zatrudnień Niemców.

Emigracja i starzejące się społeczeństwo już teraz przekładają się na spadek wyników finansowych. Tylko jedno miejsce we wschodnich Niemczech przełamuje ten trend: w Lipsku zatrudnienie wśród Niemców wciąż rośnie. Wszędzie indziej liczby te spadają.

Według Carstena Schneidera silny wynik AfD w wyborach regionalnych dodatkowo pogorszy sytuację. Sukcesy wyborcze tej partii „szkodzą reputacji” wschodnich landów. Trudno będzie skłonić ludzi do tego, by przenieśli się do obszarów rządzonych przez AfD. Sam Schneider uważa, że takie regiony „nie są zachęcające”.

Ludzie z Zachodu bardzo ostrożnie będą myśleli o przeprowadzce do wschodnich Niemiec, a taka wewnętrzna migracja jest konieczna. Schneider przekonuje jednak, że stygmatyzacja jest błędna i że powstanie AfD „nie jest zjawiskiem czysto wschodnioniemieckim”.