Tomasz Szatkowski: Decyzja o nie pozostawaniu biernym wobec oskarżeń oczerniających mnie
Zmień miejscowość Popularne miejscowości – Przez wiele lat mojej pracy dla państwa, czy to w MON, czy w MSZ, czy w roli ambasadora przy NATO, nigdy nikt poważny nie kwestionował ani moich kompetencji, ani decyzji czy działań. W ostatnich tygodniach okazało się jednak, że muszę odpowiadać na absurdalne i uwłaczające dla mnie pytania o to, czy jestem szpiegiem obcych służb – mówi Interii Tomasz Szatkowski, były ambasador przy NATO, którego premier Donald Tusk z mównicy sejmowej oskarżył m.in. o „kontakty z zagranicznymi służbami specjalnymi”.
Kamila Baranowska, Interia:
Kiedy usłyszał pan słowa premiera Donalda Tuska, wypowiedziane w Sejmie na swój temat m.in. o tym, że był pan podejrzewany o kontakty z obcymi służbami, jaka była pierwsza reakcja? Tomasz Szatkowski, były ambasador Polski przy NATO: – Nie mogłem uwierzyć, że premier polskiego rządu pomawia mnie publicznie z trybuny sejmowej, nie próbując wcześniej tego wszystkiego wcześniej wyjaśnić ani zweryfikować. Gdyby próbował, wiedziałby, że to nieprawda. – Wystąpienie premiera stało się, jak na razie, kulminacją tego, co działo się wokół mnie od końca maja i co miało ewidentnie kontekst polityczny. Nie podejrzewałem jednak, że sprawy zajdą tak daleko, by premier rzucał wobec mnie tak daleko idące pomówienia. Nie jestem w stanie zrozumieć, jakie dobro publiczne osiągnał w ten sposób, jaki interes kraju realizował. Jedyne, co osiągnał to, być może, jakieś własne cele polityczne.
- Zarzuty, sformułowane przez Donalda Tuska brzmią bardzo poważnie. Powołując się na informacje z SKW premier mówił m.in. w pana kontekście o nieprawidłowym obchodzeniu się z dokumentami niejawnymi, kontakty z zagranicznymi służbami specjalnymi, uzyskiwanie nieuprawnionych korzyści majątkowych, a także opieranie się na sugestiach i inspiracjach zagranicznych firm przy sporządzaniu ważnych dokumentów państwowych, dotyczących bezpieczeństwa.
- Jak pan to wszystko wyjaśni? – Rzeczywiście na pierwszy rzut oka, wszystko to brzmi poważnie, zwłaszcza, że premier przedstawił sytuację na tyle pokrętnie, że praktycznie przesądził moją winę. Niby powtarzał tylko jakieś zarzuty, ale tak, by nikt nie miał wątpliwości, że sprawa jest przesądzona, jednocześnie nie informując o jej istotnych aspektach.
- Czy SKW rzeczywiście miała wobec pana wątpliwości, sprawdzała pana pod kątem spraw, o których mówił premier? – Bazując na mojej wiedzy i rozmowach z byłym szefostwem SKW zakładam, że odnosi się on do sytuacji z 2018 roku.
W 2018 roku był pan wiceministrem w MON, gdy na czele resortu stał Antoni Macierewicz. W tym samym roku Macierewicz zostaje zdymisjonowany, jego miejsce w MON zajmuje Mariusz Błaszczak, a pan jako jedyny z dawnego kierownictwa zostaje w resorcie.
Ten donos na pana mógł być elementem rozgrywki wewnątrz obozu ówczesnej władzy? – Domyślam się, od kogo mógł pochodzić i powiedziałbym, że w grę wchodziły bardziej osobiste motywacje czy zawiedzione ambicje. W związku z tym, że donos trafił do szerszego grona odbiorców, postanowiłem przeciąć tę sprawę od razu, żeby nikt nie miał wątpliwości i sam zgłosiłem się do SKW, by poddać się weryfikacji.
- Doproszono jeszcze do tego CBA, które badało moje oświadczenia majątkowe. Finał był taki, że po drobiazgowym sprawdzeniu, dostałem oficjalny dokument z SKW poświadczający, że służby nie mają wobec mnie żadnych zastrzeżeń.
- Dzisiaj kiedy o tym myślę, to widzę, że prosząc SKW o sprawdzenie, kierował mną jakiś nadgorliwy idealizm, choć parę osób bardzo odradzało mi taki krok.
Jak pan widzi swoją przyszłość? Bo w jednym z wywiadów powiedział pan, że Donald Tusk pana „publicznie uśmiercił”.
Dodałbym jednak, że pogłoski o mojej śmierci są przesadzone. Pracuję już z prawnikami nad odpowiedzią w sprawie słów pana premiera, bo uważam, że to wszystko poszło zdecydowanie za daleko. Jeśli w tej sprawie ochrona moich dóbr osobistych nie znajdzie innej satysfakcji to skończy się na pozwie – tak jak w przypadku „Wyborczej”.
- Nie szukałem i nie szukam osobistej wojny z nikim. Jednak nie będę siedział bezczynnie wobec prób oczerniania mnie.
- Czego pan się spodziewa w dalszych dniach, tygodniach? ABW prowadzi kontrolę w pana sprawie. Co może z niej wyniknąć? – Mam oczywiście jakąś nadzieję, że procedura się szybko zakończy z pozytywnym wynikiem.
Rozmawiała Kamila Baranowska —– Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!