e-bloger.pl

Wszystko, co warto wiedzieć

Najważniejsze

Jan Pietrzak wyraził swoje zdanie: Incydent drogowy, który zdarzył się niedawno

„To nie był wypadek, to była kolizja” – powiedział Jan Pietrzak, komentując poniedziałkowe wydarzenia na warszawskim Wilanowie. W TV Republika podkreślił, że prawo jazdy ma od 70 lat.

Jan Pietrzak zaznaczył, że „jest sercowcem i ma problemy z ciśnieniem”. – „Nie było żadnego wypadku, to była kolizja. Było południe, bardzo, bardzo wysoka temperatura. Ja byłem akurat u lekarza w ośrodku zdrowia. Udało mi się zapisać na środę” – powiedział w TV Republika.

– „Przy wychodzeniu z ośrodka przyszła burza. Było zderzenie burzy z upałem. Być może to mi zamąciło głowę i straciłem kontrolę nad samochodem. To było na parkingu” – mówił dalej.

Satyryk podkreślił, że prawo jazdy posiada od 1954 roku. – „Nigdy nie miałem wypadku (…) Poczułem się tutaj zagrożony i niepewny, bo może nadchodzi wiek, czy powinienem do samochodu wsiadać” – podkreślił Pietrzak.

Jan Pietrzak uderzył w budynek przychodni. Kierujący autem marki Audi Jan Pietrzak wjechał w poniedziałek najpierw w metalową wiatę znajdującą się obok budynku przychodni na warszawskim Wilanowie. Po uderzeniu satyryk wycofał samochód i następnie, jak mówią świadkowie, z dużą prędkością uderzył w budynek przychodni.

Kierujący samochodem marki Audi uderzył w elewację budynku przychodni przy ul. Potockiego. To mężczyzna mający 87 lat. Podczas zdarzenia nie doznał obrażeń ciała. Został przebadany na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu, okazało się, że jest trzeźwy – mówiła oficer prasowa Komendanta Rejonowego Policji Warszawa II kom. Ewa Kołdys. – „Ze wstępnych ustaleń wynika, że kierujący zasłabł w trakcie jazdy i to mogło być bezpośrednią przyczyną wykonania takiego manewru” – dodała.

Kim jest Jan Pietrzak? Jan Stefan Pietrzak to urodzony w Warszawie artysta kabaretowy, satyryk i publicysta. Twórca „Kabaretu Hybrydy” i „Kabaretu Pod Egidą”. Od lat współpracuje z „Tygodnikiem Solidarność” i „Gazetą Polską”, gdzie publikuje felietony.

W latach 70. był wraz z Piotrem Fronczewskim i Krystyną Jandą inwigilowany przez Służbę Bezpieczeństwa za swoją działalność w „Kabarecie Pod Egidą”. Wiele występów było w tym czasie nagrywanych przez tajnych współpracowników peerelowskich służb. Lokalne władze utrudniały dostępy do lokali. Twórczość Jana Pietrzaka podlegała szczegółowej cenzurze. Jego nazwisko znajdowało się na specjalnej liście, na której umieszczono autorów pod szczególnym nadzorem służb.

W 1995 roku aktywnie wszedł do polityki i próbował sił jako kandydat na prezydenta RP. Ostatecznie zajął 10. miejsce z wynikiem 1,12 proc. poparcia. Dwa lata później bez powodzenia kandydował do Sejmu z pierwszego miejsca listy Unii Prawicy Rzeczpospolitej w okręgu podwarszawskim.