Anegdoty z codzienności Andrzeja Leppera
Ćiągnęły się za nim wyroki i skandale, ale ocena jego działalności i poglądów z biegiem lat pozostaje złożona. Wprowadzał ze sobą do polityki szemrane postacie z wyrokami na kontach, sam też był skazany za ludowy lincz rodem z pańszczyźnianych czasów. Kompromitował się rzucanymi na polityków wszystkich stron barykady oskarżeniami bez pokrycia. Jednocześnie reprezentował przegranych polskiej transformacji. Drażnił warszawskie elity, jego trudna do zaakceptowania powierzchowność mało komu pozwalała dostrzec, że Lepperowska krytyka naszego modelu przejścia z komunizmu w kapitalizm nie była pozbawiona podstaw. Wiele elementów politycznego dziedzictwa Leppera bez trudu odnajdziemy w dzisiejszym PiS. A gospodarczych pomysłów także na lewicy. Jego polityczną karierę ucięły dwie afery: seksualna i korupcyjna.
Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Onet.pl 5 sierpnia 2011. Śmierć Andrzej Lepper zostaje znaleziony martwy, powieszony na sznurze w warszawskiej siedzibie Samoobrony. Śledztwo nie wykazało żadnych działań osób trzecich i w październiku 2012 r. zostało umorzone. Uznano, że przytłoczony długami i ciągnącymi się procesami polityk popełnił samobójstwo.
Nie było (prócz otarć po stryczku i niewielkiego siniaka na nodze) żadnych zadrapań, skaleczeń, ran – śladów walki, które mogłyby świadczyć o ingerencji osób trzecich. Na sznurze były jedynie ślady DNA samego Andrzeja Leppera – nic nie świadczy, żeby go dotykał ktoś jeszcze. Nie było w pokoju odcisków palców, które mogłyby zaprzeczać tezie o samobójstwie, ani śladów narkotyków, ani innych substancji, na przykład pozwalających na przejęcie nad człowiekiem kontroli. Nie było śladów, by ktoś wchodził przez okno po rusztowaniu. Działacze Samoobrony w samobójstwo swojego szefa nie mogą jednak uwierzyć. Lepper się z wieloma z nich umawiał na kolejne dni na spotkania. Z Januszem Maksymiukiem miał się widzieć następnego poranka, w nadchodzący weekend miał się wybrać do Piotra Tymochowicza na grilla. Renata Beger jeszcze w 2018 r. apelowała do Zbigniewa Ziobry o wznowienie śledztwa. Teorie spiskowe zaczęły kwitnąć, a swój szczyt osiągnęły w filmie Patryka Vegi „Służby specjalne”, gdzie za śmierć polityka w oczywisty sposób nawiązującego do Leppera odpowiedzialna miała być grupa agentów, o których wrażliwe informacje ów polityk planował ujawnić.
W artykule nie powinno być nagłówków już, ale wspominam o nim teraz tylko po to, by zasygnalizować kolejny punkt w historii życia Andrzeja Leppera. Rok 1977. Najmłodszy szef PGR w Polsce Andrzej Lepper ma 23 lata, ukończone technikum rolnicze bez matury i zasadniczą służbę wojskową za sobą. Zostaje kierownikiem gospodarstwa rolnego w Kusicach w dzisiejszym woj. zachodniopomorskim. Podobno jest najmłodszym szefem PGR w kraju. Rok 1980. Własne gospodarstwo Przenosi się na swoje po trzech latach.
To oznacza, że będzie miał procentujące później w polityce doświadczenie rolnika z PGR, rolnika działającego na swoim gospodarstwie, ale w PRL oraz rolnika działającego w warunkach wprowadzonego w 1990 r. wolnego rynku. Rok 1990. Transporter opancerzony tłumi protest rolników pod Mławą Puszczone w niepamięć i niepasujące do mierzonego dużymi liczbami i wzrostem PKB sukcesu, jakim niewątpliwie była transformacja ustrojowa i gospodarcza, wydarzenie.
Kluczowe dla zrozumienia problemów polskiej wsi. W dużym skrócie: rolnicy byli w PRL jedną z najbardziej „kapitalistycznych” grup. Robili na swoim, sprzedawali, korzystali z wypracowanych nadwyżek, na przełomie lat 80. i 90. jako jedni z pierwszych biorą kredyty na inwestycje. Tyle że uwolnienie cen i otwarcie polski na import towarów z Zachodu wpycha ich w sytuację bez wyjścia. Koszty kredytów rosną tak, jakby dziś frank skoczył nie z 2 do 4 zł tylko z 2 powyżej 10 zł. Ceny narzędzi rolniczych idą dramatycznie w górę („urealnianie i urynkowienie cen”), rynek zalewą towary z innych krajów, rolnicy nie mają z czego spłacać kredytów, nie mają czego inwestować w nowoczesne maszyny, nie mają gdzie sprzedawać swoich produktów. I nie chodzi tu o wychowanych do nieróbstwa chłopów z PGR, jak myśleli często mieszkańcy dużych miast, ale o tych najbardziej przedsiębiorczych, którzy „po balcerowiczowsku” brali sprawy w swoje ręce.
Ale duch czasu ich zmiażdżył. Takie wydarzenia nie dzieją się w próżni. Echa wracają po latach, nawet jeśli już nie pamiętamy, czego echo słyszymy. Zjedzenie przystawek było bardzo trafną metaforą. Tyle że po wielu latach widać, że z przystawkami PiS zjadł elektoraty obu partii i wyciągnął z nich to, co najgorsze. Od LPR nietolerancję wobec osób LGBT+, nacjonalistyczne majstrowanie w edukacji, ściśle sojusz z Kościołem i antyunijną, bombastyczną polityką zagraniczną, która coraz bardziej nas marginalizuje. Od Samoobrony – pogardę dla demokratycznych instytucji, antyzachodnią retorykę i łapczywe umieszczanie swoich ludzi wszędzie, gdzie tylko się da.