e-bloger.pl

Wszystko, co warto wiedzieć

Sportowe

Włosi zachwyceni występem Zielińskiego przesyłają sobie jego akcję. Polak imponuje umiejętnościami!

Debiut w Lidze Mistrzów w barwach Interu. Pierwszy mecz w wyjściowym składzie. Manchester City naprzeciwko. Powtórka finału z poprzedniego roku. A jednak Piotr Zieliński pokazał lekkość i swobodę, jakby właśnie rozgrywał jeden z setek meczów z bratem i ojcem w przydomowym ogrodzie.

Była 33. minuta, gdy przyjął piłkę tuż przed własnym polem karnym w – wydawałoby się – niewygodnej pozycji. Tuż przy nim było dwóch rywali – Rico Lewis i Savinho, a odrobinę dalej stał jeszcze Bernardo Silva. I to ich trzech Zieliński zwiódł samym balansem ciała. Komentator z brytyjskiej telewizji, zachwycony lekkością, z jaką to zrobił, aż krzyknął: „pięknie!”. A gdy Lewis, Savinho i Silva zostali za jego plecami, dodał gazu i przebiegł tuż obok czwartego rywala – Rodriego, jednego z faworytów do zdobycia Złotej Piłki.

Polak dotarł z piłką do linii środkowej i zaczął się rozglądać, komu ją podać. Inter miał już wtedy przewagę czterech na trzech. Ruben Dias, obrońca City, uciekł się więc do faulu, za który dostał żółtą kartkę. Nic dziwnego, że włoscy kibice szybko wycieli tę akcję i rozpuścili w mediach społecznościowych, wyrażając w komentarzach podziw dla swobody i gracji, z jaką poruszał się Zieliński. Szybko wysnuli wniosek, że Polak ma znacznie większy potencjał niż Henrich Mychitarian, którego zastąpił w wyjściowym składzie.

I właśnie w takich kategoriach odbierają jego występ – jako pokaz jego talentu i obietnicę stworzenia świetnego tercetu z Nicolo Barellą i Hakanem Calhanoglu. Nawet, jeśli nie wszystko w jego grze z Manchesterem City było tak udane, jak ta akcja. Błędy też się zdarzały. To po stracie Zielińskiego w pierwszej połowie zespół Pepa Guardioli ruszył z jedną z groźniejszych kontr. To on oddał tak niecelny strzał, że piłka wylądowała poza boczną linią. Nie psuje to jednak ogólnego bardzo dobrego wrażenia.

Piotr Zieliński zadebiutował w pierwszym składzie. Do przerwy przebiegł najwięcej spośród piłkarzy Interu To była pierwsza tak poważna szansa Zielińskiego po przejściu do nowego klubu. Początek miał trudny, bo nie dość, że musiał wejść do bardzo dobrze funkcjonującej maszyny, w której każdy zawodnik doskonale wie, co ma robić i po latach wspólnej gry na wylot zna też zachowania wszystkich kolegów dookoła, to jeszcze miał drobną kontuzję uda.

  • Na ligową inaugurację w ogóle nie znalazł się w kadrze
  • A mecze drugiej i trzeciej kolejki oglądał z ławki rezerwowych

Pierwsze minuty w tym sezonie rozegrał dopiero na zgrupowaniu reprezentacji Polski. Po powrocie do Włoch znów jednak wylądował wśród rezerwowych i pojawił się na boisku w drugiej połowie meczu z Monzą (1:1). Przez 35 minut nikogo nie olśnił. Dlatego Piotr Czachowski, znawca i komentator włoskiej ligi, jeszcze przed meczem z Manchesterem City prognozował w TVP Sport, że przed Zielińskim najtrudniejszy okres w karierze. – Skoro jednak podjął się takiego wyzwania, to musi się z tym zmierzyć. Przed nim jeszcze większa para butów niż ta, którą zakładał w Napoli. Musi wejść na jeszcze wyższy poziom – mówił.

  1. I Zieliński w spotkaniu z City wszedł na naprawdę wysoki poziom, mimo że chwilami było jeszcze widać brak zgrania z kolegami
  2. Zieliński brał udział w budowaniu akcji w ich pierwszej fazie – pomagał zespołowi wychodzić spod wysokiego pressingu rywali i napędzał kontrataki
  3. Ale przede wszystkim bardzo rzetelnie pracował dla dobra zespołu – przed przerwą przebiegł największy dystans ze wszystkich piłkarzy Interu

Zazwyczaj był dobrze ustawiony i odpowiedzialnie reagował na straty piłki – błyskawicznie odbudowując ustawienie w obronie, co było kluczem do zatrzymania niezwykle groźnego rywala. Nie mogło być inaczej, bo to Manchester City zazwyczaj był przy piłce (60 proc. posiadania) i atakował pozycyjnie, a Inter głównie bronił się na własnej połowie i polegał na szybkich kontrach. Takiego scenariusza należało się zresztą spodziewać.

Zespół Guardioli zaczął sezon od serii czterech zwycięstw z rzędu – z Chelsea, Ipswich, West Hamem United i Brentford. Zdobył w nich jedenaście bramek. Sam Erling Haaland ma ich aż dziewięć. Żaden z dotychczasowych rywali nie był nawet blisko tego, by go zatrzymać, a Norweg robił na boisku, co chciał i strzelał gole w niemal każdej sytuacji. A jednak Simone Inzaghi, trener Interu, niezwykle chwalony przez Guardiolę na przedmeczowej konferencji, nakreślił całkiem skuteczny plan.

  • „Całkiem”, bo City oczywiście gola nie strzeliło, ale sporo w tym szczęścia Interu. Przede wszystkim w drugiej połowie, gdy obrońcy Interu mieli już mniej sił, a ich szyki nie były tak zwarte jak przed przerwą, wprowadzeni z ławki Phil Foden i Ilkay Gundogan dochodzili do bardzo groźnych sytuacji.

Włosi doceniają występ Zielińskiego. „Pokazał, co potrafi” Zielińskiego nie było już wtedy na boisku. Trener zmienił go w 66. minucie. – Mam bardzo dobre odczucia – mówił po meczu dla oficjalnej strony Interu. – Graliśmy na równych zasadach z jedną z najsilniejszych drużyn na świecie. Mieliśmy sporo okazji, by wygrać ten mecz, więc jestem bardzo zadowolony. Cieszę się, bo znalazłem wyjątkowy zespół i klub. Gra dla Interu jest przyjemnością i zawsze będę starał się poprawiać i wpływać na każdy mecz – dodał.

Doceniły go też włoskie media. „Virgilio sport” wystawiło mu jedną z najwyższych ocen w zespole – 6,5, taką samą jak Hakanowi Calhanoglu. „Zaczął słabo, tracąc piłkę, która mogła być kosztowna, ale później wyróżniał się na boisku i pokazał, co potrafi” – czytamy w uzasadnieniu.

  • Identyczną ocenę wystawiło Polakowi „Tuttomercatoweb”. „Przeszedł chrzest bojowy, nawet, jeśli ma już duże doświadczenie. Kilka niedokładności, ale jego rajd przywraca poczucie, że będzie doskonałym trybikiem w maszynie Inzaghiego”.
  • Z tą oceną zgadza się też włoski Eurosport. „Dobry mecz. Chwilami szukał odpowiedniej pozycji, ale był zauważalny w fazie obrony. Wywalczył żółtą kartkę dla Diasa i od tego momentu zaczął częściej prosić o piłkę. Rozwija się”.

Z czasem, gdy Zieliński jeszcze lepiej wpasuje się w koncepcję trenera, pochlebnych opinii powinno tylko przybywać. Pierwsze wrażenie zrobił bardzo dobre.