Czy Rosja planuje użyć broni jądrowej? Specjalista wskazuje trzy możliwe scenariusze
Obecna doktryna — jak informuje Reuters — przewiduje użycie broni jądrowej w odpowiedzi na atak nuklearny lub konwencjonalny, jeśli zagraża on istnieniu państwa rosyjskiego. Putin już w czerwcu zapowiadał, że może zostać zmieniona, a wiceminister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Riabkow potwierdził to w niedzielę w rosyjskich mediach państwowych, informując, że „praca jest na zaawansowanym etapie”.
Władimir Putin deklaruje gotowość do rozmów z Ukrainą. „Nigdy nie odmówiliśmy”. Trzy scenariusze i możliwe wznowienie prób z bronią jądrową. Ekspert Strategy&Future Marek Budzisz, w rozmowie z RMF, podał kilka możliwych scenariuszy na to, co może w kwestii broni jądrowej zrobić Rosja.
- Pierwszy z nich zakłada, że Rosja przede wszystkim odejdzie od zasady „no first use”, czyli „nie zaatakujemy pierwsi”.
- Po drugie, Rosjanie mogą znacząco obniżyć próg użycia broni jądrowej. Niektórzy rosyjscy eksperci uważają, że już próba blokady obwodu królewieckiego, nie mówiąc o blokadzie Zatoki Fińskiej (przez wojska NATO), to już może być sytuacja, kiedy Moskwa może chcieć użyć broni jądrowej — mówi analityk w RMF.
- Trzecim scenariuszem może być odejście od zasady nierozprzestrzeniania broni jądrowej, zakazującej mocarstwom nuklearnym dzielenie się technologią nuklearną z innymi krajami.
Rosja raz za razem atakuje cywilów. Uderzyła 70 km od granicy z Polską. Marek Budzisz zwrócił też uwagę na inne zagrożenie — chodzi o niebezpieczeństwo wznowienia przez Moskwę prób jądrowych.
Jest kwestia przeniesienia broni jądrowej w kosmos. Na początku tego roku pojawiły się tego typu informacje amerykańskiego wywiadu, że już Rosjanie umieścili sztucznego satelitę, który jest wyposażony w ładunki jądrowe. To jest złamanie układu o nieprzenoszeniu broni jądrowej w kosmos. Mają dużo różnych możliwości — ostrzega ekspert. Dodaje, że do użycia przez Rosję broni jądrowej mogą też doprowadzić działania Ukrainy, które mogą grozić eskalacją.
Ukraina w sposób świadomy będzie testowała to, co określamy mianem „rosyjskich czerwonych linii” i będzie to robić na wiele różnych sposobów — podkreśla analityk w rozmowie z RMF.