Koszmar Świątek w Wimbledonie. To jeszcze nie koniec. Kłopoty trwają.
W piątkowe przedpołudnie na kortach All England Club w Londynie odbyło się losowanie drabinki głównej Wimbledonu. Wsród pań tradycyjnie z jedynką rozstawiona była Iga Świątek, ale nawet najwięksi fani polskiej tenisistki będą musieli przyznać, że nie odzwierciedla to miejsca 23-latki w gronie kandydatek do końcowego triumfu. Zwłaszcza po tak niekorzystnym losowaniu.
Relacja Igi Świątek z trawą jest trudna. Używa westernowego chwytu forehandowego, który na trawie z uwagi na niski kozioł piłki, jest trudnym zagraniem. W dodatku nawierzchnia nie „oddaje” tak rotacji piłki, przez co Polka ma spore problemy z dopasowaniem swojej gry. – Iga na trawie jest bardziej bezbronna niż na jakiejkolwiek innej nawierzchni. To szansa dla pozostałych tenisistek. Nie oznacza to jednak, że Iga nic nie wymyśli -. Ocena dosyć brutalna, ale Amerykanin ostatnim zdaniem podkreślił istotną rzecz.
Świątek jest zawodniczką wybitną i ma naturalny talent, dzięki któremu co roku ogrywała kilka zawodniczek, mimo sporadycznych treningów na trawie. Na co to jednak wystarczy w tym roku? Świątek nie ma co liczyć na otwarcie na przetarcie. Liderka światowego rankingu podejdzie do tego turnieju bez żadnego starcia na trawie w tym roku, a już w pierwszej rundzie zmierzy się z Sofią Kenin (48. WTA). To niewdzięczne losowanie, albowiem Amerykana to jedna z tych nieprzewidywalnych „big-hitterek”, na które w pierwszej rundzie mało kto chciałby trafić.
Będzie to powtórka z inauguracji Australian Open, gdy 25-latka pokazała, co potrafi. Świątek wygrała 7:6(3), 6:2, ale Kenin w pierwszej partii serwowała na wygranie seta. Nie można jednak powiedzieć, że ostatnio błyszczała formą. Przed Wimbledonem na trawie rywalizowała jedynie w Eastbourne. W kwalifikacjach wygrała 6:4, 6:2 z Darią Saville (82. WTA), ale w kolejnym meczu przegrała z Viktoriją Golubic (69. WTA).
Do drabinki głównej dostała się jednak jako „szczęśliwa przegrana”. W pierwszej rundzie uległa Harriet Dart (105. WTA) 3:6, 7:6(3), 0:6. Iga Świątek będzie faworytką tego starcia, ale pierwsza runda to zawsze spora niewiadoma. Zwłaszcza w sytuacji Polki. W potencjalnych dalszych etapach powinno być nieco łatwiej, ale tylko z pozoru. Druga runda to możliwe starcie z Petrą Martić (74. WTA), czyli rewanż sprzed dwunastu miesięcy.
Doświadczona 33-letnia Chorwatka mierzyła się wówczas z Polką w trzeciej rundzie. 23-latka wygrała 6:2, 7:5. Gra Martić pasuje pod korty trawiaste. To zawodniczka operująca dobrym slajsem oraz serwisem. Komfortowo czuje się przy także siatce, co nie jest codziennością u aktualnym zawodniczek w tourze.
Z pewnością sporą obawę wśród polskich fanów spowodowałoby starcie w czwartej rundzie z „koszmarem” Igi Świątek, jak nazywana jest Jelena Ostapenko (13. WTA) z uwagi na bilans 4:0 z Polką. Łotyszki i jej sposobu gry nie trzeba nikomu przedstawiać, jednakże etap wcześniej czekać może duża pułapka dla naszej zawodniczki. Mowa o Katerinie Siniakovej (27. WTA).
28-letnia Czeszka na każdej innej nawierzchni zostałaby „zjedzona” przez liderkę rankingu, ale na trawie ma argumenty pozwalające nawiązać walkę. Jest zwyciężczynią turnieju w Bad Homburg sprzed roku, gdzie rywalizowała także Polka. Siniakova to bardzo utytułowana deblistka – wygrała chociażby ostatni – więc też narzędzia adekwatne do takiej gry.
W piątkowe przedpołudnie na kortach All England Club w Londynie odbyło się losowanie drabinki głównej Wimbledonu. Wsród pań tradycyjnie z jedynką rozstawiona była Iga Świątek, ale nawet najwięksi fani polskiej tenisistki będą musieli przyznać, że nie odzwierciedla to miejsca 23-latki w gronie kandydatek do końcowego triumfu. Zwłaszcza po tak niekorzystnym losowaniu. Relacja Igi Świątek z trawą jest trudna. Używa westernowego chwytu forehandowego, który na trawie z uwagi na niski kozioł piłki, jest trudnym zagraniem. W dodatku nawierzchnia nie „oddaje” tak rotacji piłki, przez co Polka ma spore problemy z dopasowaniem swojej gry. – Iga na trawie jest bardziej bezbronna niż na jakiejkolwiek innej nawierzchni. To szansa dla pozostałych tenisistek.
Nie oznacza to jednak, że Iga nic nie wymyśli -. Ocena dosyć brutalna, ale Amerykanin ostatnim zdaniem podkreślił istotną rzecz. Świątek jest zawodniczką wybitną i ma naturalny talent, dzięki któremu co roku ogrywała kilka zawodniczek, mimo sporadycznych treningów na trawie. Na co to jednak wystarczy w tym roku? Świątek nie ma co liczyć na otwarcie na przetarcie. Liderka światowego rankingu podejdzie do tego turnieju bez żadnego starcia na trawie w tym roku, a już w pierwszej rundzie zmierzy się z Sofią Kenin (48. WTA).
To niewdzięczne losowanie, albowiem Amerykana to jedna z tych nieprzewidywalnych „big-hitterek”, na które w pierwszej rundzie mało kto chciałby trafić. Będzie to powtórka z inauguracji Australian Open, gdy 25-latka pokazała, co potrafi. Świątek wygrała 7:6(3), 6:2, ale Kenin w pierwszej partii serwowała na wygranie seta. Nie można jednak powiedzieć, że ostatnio błyszczała formą. Przed Wimbledonem na trawie rywalizowała jedynie w Eastbourne. W kwalifikacjach wygrała 6:4, 6:2 z Darią Saville (82. WTA), ale w kolejnym meczu przegrała z Viktoriją Golubic (69. WTA).
Do drabinki głównej dostała się jednak jako „szczęśliwa przegrana”. W pierwszej rundzie uległa Harriet Dart (105. WTA) 3:6, 7:6(3), 0:6. Iga Świątek będzie faworytką tego starcia, ale pierwsza runda to zawsze spora niewiadoma. Zwłaszcza w sytuacji Polki. W potencjalnych dalszych etapach powinno być nieco łatwiej, ale tylko z pozoru. Druga runda to możliwe starcie z Petrą Martić (74. WTA), czyli rewanż sprzed dwunastu miesięcy.