Kapitan reprezentacji Brazylii wyraził swoje szczere opinie na temat Polaków. Sprawa budzi kontrowersje.
Polscy siatkarze w ćwierćfinale Ligi Narodów pokonali 3:1 Brazylię. Wyraźnie przegrana pierwsza partia (18:25) zmotywowała ich do lepszej gry, którą pokazali w dalszej części spotkania (25:23, 25:22, 25:16).
„Wrócili do tego meczu w piękny sposób – tak, jak potrafią tylko prawdziwi mistrzowie. Przyzwyczaili nas do szczęśliwego zakończenia, nawet gdy nie idzie i znowu nie zawiedli” – pisał Jakub Balcerski ze Sport.pl.
Porażki z Polakami nie mógł odżałować Bruno Rezende, kapitan Brazylijczyków. – Popełniliśmy zbyt dużo błędów w zagrywce. Nie wykorzystaliśmy jednego kontrataku, który mógł zadecydować o wyniku całego spotkania. Mielismy swoje okazje w drugim secie i właśnie to są chwile, które zmieniają mecz. Bieniek i Fornal w kluczowym momencie zaserwowali dwa asy, co zasługuje na szacunek. Później przeciwnicy grali już tak dobrze w polu serwisowym, że zapracowali na zwycięstwo – powiedział w rozmowie z portalem WP SportoweFakty.
Rezende uważa, że Brazylia zagrała na tyle, na ile mogła po wymagającej fazie zasadniczej. Po pierwszym turnieju w ojczyźnie kolejne rozegrała w Japonii oraz Filipinach, a na fazę finałową przyjechała do Łodzi. Wskazał także, dlaczego Polacy byli w bardziej komfortowej sytuacji. – Drużyna dała z siebie wszystko. Ta Liga Narodów była szalona. Byliśmy miesiąc poza domem. Musieliśmy grać wszystkie spotkania na sto procent, a Polacy byli zakwalifikowani, bo są gospodarzami. Być może straciliśmy zbyt dużo energii – wyjaśnił, jakby sugerując, że polscy siatkarze nie musieli się aż tak wysilać się w fazie zasadniczej. A mimo to zajęli w niej drugie miejsce, ustępując wyłącznie Słowenii.
Spotkanie było rozgrywane w nietypowych warunkach. W czwartek nad Łodzią przeszła wielka burza, a piorun uderzył w i uszkodził dach hali, który zaczął przeciekać. To dało o sobie znać już podczas meczu Kanadyjczyków z Japończykami. „Poza samym polem gry w pewnym momencie rozłożono płachty, które miały pomóc we wchłonięciu wody. Na boisku zaś dwoili się i troili chłopcy wycierający go szmatkami” – pisała Agnieszka Niedziałek ze Sport.pl.
Cichym bohaterom spotkania dziękował później Bartosz Kurek. Polacy nie mieli poczucia, że wilgotny parkiet specjalnie przeszkadza im w grze. Podobne odczucia miał Rezende. – Nie jakoś bardzo, było okej. W Brazylii dzieją się podobne rzeczy, chociaż nie spodziewałem się, że coś takiego zdarzy się w takiej hali. To pozostawało poza naszą kontrolą, więc nie przejmowaliśmy się zbyt mocno – tłumaczy Rezende.
Czwartkowe spotkanie Ligi Narodów stanowiło przedsmak tego, co wydarzy się za kilka tygodni. W końcu Polska i Brazylia zagrają ze sobą w jednej grupie na igrzyskach olimpijskich. I to właśnie na tej imprezie teraz skoncentrują się Brazylijczycy. – Na igrzyskach w Paryżu zagramy w podobnych składach. Mecze przeciwko Polsce zawsze są zacięte. Musimy myśleć o sobie, jak się poprawić przed igrzyskami w Paryżu. Musimy trochę rozpocząć, by przyjechać w dobrej formie na igrzyska – zakończył Rezende.
O finał Ligi Narodów Polacy zagrają z Włochami lub Francją. Mecz półfinałowy odbędzie się w sobotę 29 czerwca.