e-bloger.pl

Wszystko, co warto wiedzieć

Światowe

Atak niedźwiedzia na kobietę w Rumunii wywołuje gorącą debatę społeczną

Niedźwiedzie, którym brakuje pożywienia, schodzą z gór i wychodzą z lasów, przybliżając się do siedzib ludzkich. Ich głównym celem są śmietniki, gdzie znajdują resztki jedzenia. Od wtorku, gdy na górskim szlaku zginęła turystka, problem niedźwiedzi jest na ustach najważniejszych osób w kraju, a premier Marcel Ciolacu zapowiedział ekspresowe zmiany prawne, które mają umożliwić regulowanie liczebności populacji w kontrolowany sposób.

Tę nagłą reakcję można wytłumaczyć wyjątkowo dramatycznymi okolicznościami śmierci młodej dziewczyny w górach. Tragedia rozegrała się na oczach innych, jej bezpośrednim świadkiem był chłopak ofiary, a ona sama została porwana przez niedźwiedzia w chwili, gdy dzwoniła na numer alarmowy 112. Zwierzę pociągnęło ją za sobą, a następnie niedźwiedzica ze swoją ofiarą spadły z dużej wysokości. W wynikach sekcji zwłok dziewczyny miała się znaleźć informacja zarówno o obrażeniach zadanych przez niedźwiedzia, jak i wywołanych przez upadek.

Krytyka władz

Nie tylko rząd, ale także władze lokalne w regionach, gdzie jest szczególnie dużo niedźwiedzi (m.in. okolice Doliny Prahova i Braszowa oraz okręg Harghita), stały się obiektem krytyki. Nawet prezydent Klaus Iohannis powiedział, że gdy dojdzie do tragedii, politycy reagują punktowo, są emocje i posiedzenia rządu, a następnie „idziemy dalej”. Octavian Berceanu, polityk opozycyjnej partii USR i były szef podlegającej ministerstwu środowiska Straży Ekologicznej, napisał na Facebooku, że tragedii na szlaku Jepii Mici można było uniknąć.

  • Jak wyjaśnił, o obecności niedźwiedzia było wiadomo, bo informowali o tym inni turyści, ale lokalne władze nie podjęły żadnych działań.
  • Według Berceanu przepisy umożliwiają pozbycie się niedźwiedzia, który stanowi zagrożenie, jednak burmistrzowie nie znają przepisów i nie wiedzą, jak działać.

Polityk zauważył również, że wbrew wymogom prawa śmietniki w gorskich miejscowościach nie mają specjalnych zabezpieczeń, co ułatwia niedźwiedziom szukanie pożywienia.

  1. Z danych ministerstwa środowiska wynika, że w ciągu ostatnich 20 lat (do marca br.) w Rumunii ofiarami niedźwiedzi padło 26 osób, a obrażenia w wyniku ich ataków odniosły 274 osoby.

Nietypowy gość na Podkarpaciu. Niedźwiedź sprawdzał przez okno, „kto tłucze schabowe” Minister środowiska Mircea Fechet przyznał, że „populacja niedźwiedzi brunatnych w Rumunii wymknęła się spod kontroli” i oszacował ją na ok. 8 tys. Zapowiedział, że zaproponuje zwiększenie kwot do odstrzału tych zwierząt z 220 do 500 sztuk.

Fechet mówił też w telewizji Digi24, że obecne przepisy pozwalają władzom lokalnym m.in. na relokację lub odstrzał, jednak ocenił, że te regulacje są niewystarczające. Premier zapewniał, że z całą pewnością nie będzie można zabić niedźwiedzi w dowolnych miejscach, a tylko w tych uznanych za „obszary wysokiego ryzyka”.

Powołując się na ekspertów, Ciolacu powiedział, że niedźwiedzi jest za dużo i nie wystarcza im jedzenia, dlatego schodzą z gór i przybliżają się do siedzib ludzkich.