Plan Moskwy: Jak Kreml zamierza czerpać zyski z Nord Stream 2
Jest to wyrok, który może kosztować rosyjską Grupę Gazprom — a tym samym Rosję — 400 mln euro. Ubezpieczenie gazociągu Nord Stream nie obejmuje „strat lub szkód wynikających bezpośrednio, lub pośrednio z wojny (wypowiedzianej lub niewypowiedzianej), inwazji, działań obcych wrogów (…)”. Tak twierdzi brytyjskie konsorcjum ubezpieczeniowe Lloyds i Arch Insurance Group w oświadczeniu złożonym w Sądzie Najwyższym w Londynie.
Chodzi o odszkodowanie za rurociąg Nord Stream na dnie Morza Bałtyckiego, który został zniszczony pod koniec września 2022 r. Firma Nord Stream AG, w której Gazprom ma 51 proc. udziałów, chce odszkodowania od konsorcjum ubezpieczeniowego. Gazprom procesuje się razem z Nord Stream AG z ubezpieczycielami od lutego br. Roszczenie opiewa na 400 mln euro. Wyrok nie został jeszcze ogłoszony, ale prawniczka Agnieszka Ason, ekspert ds. gazu w Oxford Energy Institute, uważa, że szanse Gazpromu na wygraną są niewielkie.
— Wojna jest powszechnym kryterium wykluczenia w umowach ubezpieczeniowych — mówi. Od wysadzenia rur minęły już prawie dwa lata, a dotychczasowe śledztwa nie przyniosły większych rezultatów. Dwa kraje nadbałtyckie, Szwecja i Dania, zamknęły swoje dochodzenia bez wskazania winnego. Jedynie Niemcy nadal prowadzą dochodzenie.
Chociaż niektóre wyniki badań wskazują na USA lub Ukrainę jako sprawców, w kręgach ekspertów istnieje również teoria, że była to operacja przeprowadzona przez samych Rosjan. Jednym ze zwolenników tej teorii jest polityk niemieckiej CDU Roderich Kiesewetter: — Rosja może wykorzystać operację, by skierować podejrzenia na Ukrainę w celu zażądania odszkodowania. To dobry krok z punktu widzenia Moskwy.
Według tej teorii koszty budowy rurociągów już i tak dawno się Rosji zwróciły i kwota ubezpieczenia byłaby po prostu czystym zyskiem. Opozycyjny polityk Borys Niemcow, który został zamordowany w 2015 r., już wcześniej udowodnił, że ceny rur ułożonych w tamtym czasie były trzykrotnie zawyżone — a zyski płynęły do kieszeni sojusznika Putina Arkadija Rotenberga , który również zbudował most na Krym.
— Cena za most była wielokrotnie zawyżona — mówi Stefan Meister z niemieckiego think tanku DGAP — ponieważ logika systemu Putina polega na tym, że jego ludzie mogą się wzbogacić dzięki takim projektom. Normalne było np. płacenie od pięciu do ośmiu razy wyższej ceny za infrastrukturę gazową.
Ponadto Nord Stream 2 został zbudowany przez konsorcjum firm: Uniper , Wintershall , Engium , OMV , Royal Dutch Shell i Gazprom . Każda z zachodnich firm w konsorcjum zapłaciła około 10-15 proc. kosztów budowy — i często już odpisała swoje udziały finansowe. Gazprom nie musiałby więc brać ich pod uwagę przy wypłacaniu odszkodowań.
Nic dziwnego, mówi Meister, że Kreml założył, że jego plan znów ujdzie mu na sucho: — Przez dziesięciolecia ludzie w zasadzie przymykali oko na wiele rzeczy, ponieważ płynęło do nich dużo pieniędzy — uważa. — Niemieckie i inne europejskie firmy po prostu zarabiały na nich bardzo, bardzo dobre pieniądze.
Moskwa popełnia kolejne błędy w obliczeniach Jest jeszcze jedna błędna kalkulacja finansowa Moskwy dotycząca Nord Stream: firma Uniper może rozwiązać kontrakty z Gazpromem, które miały obowiązywać do 2035 r., i zażądać zwrotu prawie 14 mld euro. Taką decyzję podjął kilka tygodni temu międzynarodowy sąd arbitrażowy w Sztokholmie. Ponadto przed tym sądem toczy się pięć kolejnych spraw, z których każda opiewa na setki milionów euro.
Kiedy w sierpniu 2022 r. gaz Gazpromu przestał docierać do Niemiec z powodu uszkodzenia turbin , firma uzasadniła to siłą wyższą. Koszty dla zachodnich firm rosły, bo musiały kupować gaz po wyższych cenach. Gazprom najpierw mówił, że przepływ gazu musi zostać ograniczony ze względu na prace konserwacyjne, a następnie Putin oświadczył, że uszkodzona jest turbina i nie można jej naprawić .
Zachód powinien wstrzymać sankcje z powodu wojny w Ukrainie — mówił Putin — wtedy turbina mogłaby zostać wymieniona, a dostawy gazu mogłyby zostać wznowione. Jednak badanie przeprowadzone przez Oxford Energy Institute pokazuje, że turbina zastępcza była już wówczas w drodze do Rosji. W tym samym czasie gazociągi na terytorium Polski i Ukrainy były gotowe do użytku.
Fakt, że Gazprom nie wykorzystał żadnej z tych opcji do wznowienia dostaw gazu, pokazuje, że chodziło o politykę. Putin chciał wykorzystać gaz jako środek nacisku w celu zniesienia sankcji. Aby złagodzić szkody, Gazprom próbuje wykorzystać jurysdykcję rosyjską.
Rosja podejmuje własne działania prawne przeciwko sądowi arbitrażowemu w Sztokholmie
Prawniczka Agnieszka Ason opublikowała właśnie badanie we współpracy z Oxford Energy Institute, z którego wynika, że prawnicy Gazpromu próbują podejmować działania prawne w rosyjskich sądach, by te z kolei utrudniały działalność międzynarodowych sądów arbitrażowych. — Ale za to grożą wysokie kary umowne — podkreśla Ason. W przypadku Uniper taka kara mogłaby sięgnąć 13 mld euro.
Putin nie przewidział, że Zachód odetnie się od rosyjskiej energii. W tym scenariuszu Nord Stream 1 i 2 nie spełniły swojego celu — i są dla niego interesujące tylko jako roszczenie ubezpieczeniowe.