Dlaczego Bałtyk utrzymuje niską temperaturę przez cały rok, nawet gdy na jego wybrzeżach panuje lato?
Morze Bałtyckie, czyli wakacje po polsku. Wielu z nas ma na koncie przynajmniej jedne . Krótki weekend, jednodniowy wypad czy tydzień lub więcej spędzony na wybrzeżu – doskonale wiemy, z czym to się je. Polskie plaże są jedyne w swoim rodzaju. Ogromne, piaszczyste, można się w nich zakochać.
Zresztą, cała północ naszego kraju, która znajduje się nad morzem jest na swój sposób wyjątkowa. Nic dziwnego, że tak wielu z nas każdego roku, choć na chwilę chce popatrzeć na fale spotykające się z brzegiem, usiąść na plaży i podziwiać wschody oraz zachody słońca. Niestety, w tym idyllicznym obrazie znaleźć można pewną skazę, chodzi bowiem o samo morze.
Jedną z cech Bałtyku jest bowiem jego temperatura. Nawet w czasie upalnych dni po wejściu do wody możemy poczuć dyskomfort wynikający z chłodu, a zamiast orzeźwienia doznamy ochłodzenia. Dlaczego Bałtyk jest tak zimny? Nie da się ukryć, że temperatura wody w Bałtyku mocno odstaje od tego na plażach w Chorwacji, Grecji czy we Włoszech. Choćbyśmy mieli potężne upały, to i tak po wejściu do wody w większości przypadków czeka nas chłód. Jak to możliwe, że przecież wcale nie takie duże morze nie nagrzewa się nawet w ciągu lata?
To pytanie, na które wiele osób przebywających na urlopach zadaje sobie każdego roku. A tak się składa, że naukowcy znają na to odpowiedź. Może on występować nie tylko w morzach, ale również w jeziorach i nie tylko. Jego przeciwieństwo to downwelling – przenoszenie wód powierzchniowych w stronę dna. Jak to działa w przypadku Morza Bałtyckiego? Upwelling możemy podzielić na dwa rodzaje, równikowy i przybrzeżny.
Pierwszy występuje na styku półkul, czyli np. w okolicy równika. To wynika bezpośrednio z ruchu obrotowego , To tam wody z głębin są wyciągane na powierzchnię w miejscach, gdzie oceany przechodzą przez równik. Inaczej jest w Bałtyku, gdzie występuje upwelling przybrzeżny. W tym wypadku ruch obrotowy również ma znaczenie, ale w grę wchodzą też wiatry – a Bałtyk jest przecież dość wietrzny.
Zagadkę niskich temperatur naszego morza pozwala rozwiązać tzw. . W dużym uproszczeniu kierunek wiatru ma wpływ na to, czy na powierzchnię w kierunku wybrzeża wydostaną się chłodniejsze wody z głębin. A tak się składa, że znaczny udział wiatrów wschodnich nad Bałtykiem sprawia, iż to właśnie te chłodniejsze wody trafiają na wybrzeże.
Bałtyk to nie tropiki. Bez znaczenia nie pozostaje też to, że znajdujemy się w strefie klimatu umiarkowanego i z reguły pogoda w Polsce do najcieplejszych nie należy. To nie Włochy czy Hiszpania, aby woda miała wiele miesięcy na nagrzewanie się. Na całe szczęście braki w temperaturach zdecydowanie nadrabiamy tym. Nic dziwnego, że wielu z nas po prostu lubi pojechać nad Bałtyk nawet, gdy woda w morzu jest zimna.